Geoblog.pl    ludziepodrozuja    Podróże    Projekt 2012 Azja południowo wschodnia    Chiang Rai dzień dwudziesty pierwszy
Zwiń mapę
2012
16
sty

Chiang Rai dzień dwudziesty pierwszy

 
Tajlandia
Tajlandia, Chiang Rai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2408 km
 
Dzień dwudziesty pierwszy 16 stycznia

Od rana jedziemy busem do Chiang Rai. Przy okazji zwiedzamy parę miejsc. Za dziesięć siódma, niechętnie ale wstaliśmy, wiedząc, że bus i tak nie będzie o 7.00, tylko o tej, o której mu pasuje. Do busa można zapakować 12 osób, więc jeżeli zbiera pasażerów z kilku hoteli to może to potrwać nawet godzinę i dłużej. My czekaliśmy 40 minut. Ucięliśmy sobie krótką pogawędkę z Amerykaninem Brucem z New Jersey, który chwalił się nam, że spędzał dzieciństwo z Brucem Springstinem, nie do końca mu wierzymy, ale niech będzie. Dixie Pig guesthouse był całkiem cichy i spokojny podczas tej nocy którą tam spędziliśmy. Jak za 400 batów, nie było tragedii. Nawet łazienka znośna.
Droga do Chiang Rai to piękny, górzysty teren. Trasa to same ostre zakręty. Mamy tylko 5 współtowarzyszy w busie plus przewodnik i kierowca. Nie jest źle. Dookoła rozległe, pełne wody pola ryżowe, a wszystko otoczone wstęgą zielonych gór. Zatrzymaliśmy się zobaczyć gorące źródła. Woda o temperaturze 60 stopni Celsjusza tryska z ziemi wysokim słupem, rozbryzgując się na boki. Wokół pełno straganów z pamiątkami, stoisk z jedzeniem. Możesz od krążących niczym satelity wokół Ciebie kobiet kupić jajka w małym, plecionym koszyku, kurze lub przepiórcze, a później zamoczyć je w gorącej wodzie, gdzie się gotują. Możesz też przysiąść na ławce i zamoczyć nogi w ciepłej wodzie ze źródła (co oczywiście czynię).
Należy pamiętać, że klimat w rejonie Chiang Mai/ Chiang Rai jest górski. Nie jest gorąco, ranki są chłodne. Można powiedzieć, że jest rześko. Trzeba to uwzględnić i ubierać się stosownie, zwłaszcza jesli planuje się jazdę skuterem. My właśnie leczymy się z kataru.

Ruszamy dalej. Po godzinie dojeżdżamy do Wat Rong Khun - Białej Świątyni (white temple). Prawdziwie bajkowy widok. Świątynia jest malowana na biało, ze srebrnymi zdobieniami dookoła. Mieni się w słońcu. Nie zmienia to faktu, że komercyjność tego miejsca aż zwala z nóg. Wewnątrz świątyni malowidła współczesne - historyczne postacie z tego, bądź ubiegłego wieku - Keanu Reeves z Matriksa, czy Michael Jackson wkomponowani w smoki, buddy i inne. Ale świątynia faktycznie, jak z obrazka.
Następnym przystankiem jest Złoty Trójkąt, czyli przecięcie granic trzech państw - Tajlandii, Laosu i Birmy . Jemy niedaleko lunch, po czym zatrzymujemy się w Mea Soi - gdzie można przejść na chwilę za jedyne 10 dolarów amerykańskich na stronę Birmy. Nie reflektujemy.

W drodze powrotnej do Chiang Rai - ostatni punkt wycieczki to wioska plemienia Akha i Karen. Kobiety z tak zwanymi długimi szyjami, to znaczy na szyjach mają obręcze, które powodują, że ich szyja wydaje się dłuższa, z biegiem czasu opadają obojczyki. Na pewno jest to bardzo niewygodne. Wioska jest typowo komercyjna, nastawiona na turystów. Wiele stoisk z pamiątkami związanymi z tymi plemionami, kobiety tkają chusty i pozują do zdjęć. Opłata za wstęp nie jest mała, więc trochę się nie ma co dziwić, że kobiety pozują bez żadnych problemów. Po raz pierwszy robię zdjęcia bez zastanowienia, choć nie ukrywam, że wioska i kobiety wzbudzają w nas bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony wiemy, że to komercja, że to pod turystów, a z drugiej strony patrzenie na te kobiety wzbudza swoistą mieszankę litości i jakby zażenowania. Jednak chęć poznania specyficznego plemienia wzięła górę nad uczuciem zmieszania z powodu oglądania ich niczym w jakimś zoo. A przecież to żywe, ludzkie istoty. Widać jakby żywcem były wyrwane ze swego naturalnego środowiska, w Birmie, gdzie od setek lat nie mogą znaleźć wolności. Wzbudziły w nas swoiste poczucie winy, więc by w pewien sposób zadośćuczynić kupiliśmy jeden "gadżet" wioskowy - figurkę kobiety z plemienia Karen.
Po wizycie w wiosce wysiedliśmy z busa w Chiang Rai. Uprzejmy kierowca podwiózł nas pod sam hotel, który zarezerwowaliśmy poprzedniego dnia z portalu www.agoda.com. Ostatnio korzystamy wyłącznie z tego portalu. Citi Home Guesthouse.
Pokój okazał się przyzwoity, a miejsce dogodnie położone w centrum miasta, niedaleko dworca autobusowego. Przyzwyczailiśmy się do rezerwowania sobie noclegów z wyprzedzeniem. Czasami okazują sie trafione, czasem nie, ale dają pewność, że nocleg jest zapewniony na 100%. Po wieczornym spacerze i rozeznaniu się w okolicy, przysiedliśmy na kolacje naprzeciw nocnego bazaru i dworca autobusowego. Z dużą przyjemnością zamówiliśmy dla odmiany spagetti, po monotonnym ryżu, który ostatnio cały czas jedliśmy. Chyba już przyzwyczailiśmy się do tutejszego czasu, bo wczesnym wieczorem (a w Polsce dopiero 15.00) zakończyliśmy nasz 21 dzień podróży.

dzienne wydatki:

pamiątki 200BTH
śniadanie 75BTH
shake i cola 75BTH
wstęp do wioski Karen 2x 300BTH
kolacja 2x 120BTH
ciastka i cola
hotel 500BTH

Dzień dwudziesty drugi 17 stycznia

Dzień zaczął się słonecznie. Noc była chłodna, ale słońce w ciągu dnia grzało mocno. Dziś dzień logistyczno-odpoczynkowy. W Chiang Rai zobaczyliśmy wieżę zegarową, targ, dwie świątynie. Załatwiliśmy transport do Luang Prabang i nocleg w tym mieście. W jednej z agencji wykupiliśmy przejazd busem do Chiang Khong, w pakiecie razem z promem na drugą stronę, taksówkę do przystani, dwudniowy transport łodzią do Luang Prabang. Nocować będziemy w Pakbeng, w połowie drogi. Teraz siedzimy w chińskiej knajpie, jemy zupę z makaronem, oczywiście pałeczkami i rybę w sosie słodko kwaśnym. Jutro z samego rana pożegnamy Tajlandię, by później, za ponad miesiąc, spędzić jeszcze dwa dni w Bangkoku przed wylotem do Singapuru.

dzienne wydatki:

pranie 30BTH
apteka (lekarstwo na gardło) 180BTH
śniadanie 170BTH
krawiec (skrócenie spodni) 50BTH
przekąski i owoce 55BTH
obiad 245BTH
prowiant na prom 150
deser (kawa i lody) 260BTH
hotel 500BTH
bilet na łódź do Luang Prabang (transport z Chiang Rai) 2x 1500BTH
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
! Możliwość dodawania komentarzy do tej podróży została wyłączona przez właściciela profilu
 
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 23 wpisy23 0 komentarzy0 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże